Miał być dzisiaj post o dekupażowych pisankach, ale się nie wyrobiłam ze skończeniem ich. Będą na blogu w piątek, a dzisiaj pokażę Wam palmy wielkanocne, które robiłam na zajęciach florystycznych.
Pierwsza z nich, bardzo bogata, z dużą ilością materiału i suszonego i świeżego. Robiłam ją jako pierwszą (w życiu też), więc czubek jej ciut skręca. Ale i tak jestem zadowolona :)
Wydaje mi się, że sporo uroku jej dodają te sztuczne róże - mimo, że sztuczne.
Ze świeżych rzeczy znajdziemy tutaj bukszpan i bazie.
Drugą palmę zrobiłam w zupełnie innej kolorystyce. Ze świeżych roślinek są tu tylko bazie. A tak, to same suszki i jutowa taśma.
Tutaj udała mi się bardzo fajnie "rączka", bo jest dość sztywna i prosto trzyma całą konstrukcję. Szkoda, że nie mam lepszych zdjęć, bo te robiłam o 7:00, później palma wywędrowała do babci.
Trzecia palma ma zupełnie inną budowę. Jest układana podobnie jak bukiet. Z reguły do tego celu wykorzystuje się liść cykasa, który wyglądem przypomina te prawdziwe, palmowe z Jerozolimy. Ale my mieliśmy do dyspozycji aspidistrę i też jest git, zwłaszcza, jak stoi w wazonie :)
Tutaj oczywiście świeże są i bazie i tulipany.
No i hop! Do następnego razu :)