Natolin's Handmade

wtorek, 16 lutego 2010

filcu-filcu

Któregoś razu spróbowałam ufilcować na mokro kwiaty-broszki. Nie wiem jak mi to wyszło, zdaje mi sie, że powinno się to troszkę inaczej robić. Ale chyba jeszcze nie są takie złe...
(280.) Pierwszy z kwiatów, w kolorze ultramaryny - do sprzedania (jeśli by ktoś chciał)

(281.) Biało-rózowy, tez do sprzedania jakby co :)


(282.) Malwa, do sprzedania


(283.) Błękitny - mój


(284.) Rudy, jesienny - do sprzedania




A w ogóle to jeszcze tutaj się nie zaliłam, ze w zeszły wtorek rozwaliłam moją najukochańszą rzecz - aparat fotograficzny. Chciałam zrobić dziecku przyjemność i pojechaliśmy na "plac zabaw" pod dachem, długo by opowiadać jak to było dokładnie. W każdym razie aparat spadł z wysokości ok. 1,5m. Prawie się popłakałam... A wycieczka kosztowała wiecej niz to warte było. Dzisiaj go odebrałam i na szczęście nie wydałam majątku na naprawę. A i działa lepiej (bo odpadło pokrętło i teraz jest lepsze niz to oryginalne).
W każdym razie dobrze, że mam zdjęcia na parę (-naście?) postów w przód, to przynajmniej mam, co pokazywać, nawet jeśli nie mogę zrobić zdjęć. A właśnie sobie uzmysłowiłam, że dzisiejsze zdjęcia były robione jeszcze przed Wigilią...
No dobrze, już nie zanudzam.
Dobrej nocki i miłego jutra.


4 komentarze:

  1. Ja też od razu zgrywam zdjęcia, od kiedy koleżance ukradli na wakacjach aparat, w którym na karcie były zdjęcia z pierwszych urodzin jej córeczki...
    A kwiaty jak żywe niemal :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahoj Natálko, tvé filcové květinky jsou užasné!!! Krásné barvy!!!
    Posílám mnoho pozdravu z Prahy:)))
    Fleurette

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne te Twoje kwiatuszki filcowe :)

    pozdrawiam
    Ivonn

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za miłe słówka!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli coś do mnie napiszesz :))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...