Natolin's Handmade

niedziela, 7 marca 2010

niusy

Powiem Wam, moje drogie podczytywaczki, ze się już bardzo zadomowiłam na tym blogu i coraz śmielej pokazuję inne rzeczy niż tylko wytwory artystyczne :) Bardzo jest mi tez, że ktoś tu zagląda i nawet komentuje :) - ostatni post miał nadspodziewany odzew - JESTEŚCIE KOCHANE! Od razu bardziej się chce!!
A dzisiaj parę newsów nie tylko z zakresu rękodzieła, ale i tematów pokrewnych.
W zeszłą sobotę byłam wreszcie na kursie filcowania na mokro. Brakowało mi paru elementów tej techniki, by moje kwiatki były (prawie) idealne. I już wiem, co robiłam źle :) Kurs jak zwykle fajny, już myślę o "zaliczeniu" kolejnego w najbliższej przyszłości.
Co się nafilcowałam, to się nafilcowałam. Ale podobało mi się. Miałam tylko mały problem podczas dofilcowywania dreda do kwiatka. Odrywał się skubaniutki. Na kursie za drugim podejściem jakoś poszło i wyszedł taki oto kwiat:

Postanowiłam spróbować w domu. I... znowu ten dred! Za chiny ludowe nie chciał się dofilcować do kielicha. Za drugim (trzecim?) razem jakoś poszło. Ale nie dokońca zadowolona jestem...


W efekcie mam trzy dodatkowe dredy i nie wiem, co z nimi zrobić... Na razie stoją w wazonie razem z ufilcowanymi kwiatkami.


Dzisiaj nad ranem (koło 5.30 :), jak juz miałam dość uczenia się, postanowiłam jeszcze raz powalczyć z dredami i kwiatkami. I udało się!! Dred się elegancko dofilcował do kwiatucha (za czas jakiś na pewno pokażę fotkę).
A teraz z innej beczki. Powiem Wam, że bardzo lubię szperać na aukcjach internetowych, by wylicytować coś fajnego. Ostatnio udało mi się wygrać za naprawdę skromne grosze super zabawkę wykonaną ręcznie (mathilde shop - super zabawki w świetnym klimacie, robię reklamę, a co!). Genialny retro piesek z brązowego płótna:








Zaczynam się powoli zarazać fascynacją retro-shabbychicową, dlatego go zakupiłam. I na szczęście "mojemu Synu" nie za bardzo przypadł on do gustu - bo właściwie to kupiłam go dla siebie :D


W ramach szperania, jeszcze przed Wigilią, równiez za śmieszne pieniądze wylicytowałam drewniane autko zdobione techniką decoupage. Jest superklimatyczne, no i świetnie wykonane - az się trochę zawstydziłam. Obecnie zamieniło się w kabrioleta, bo w odróznieniu od psa, przypadło dziecku do gustu :))



To jeszcze na koniec powiem, ze pozazdrościłam innym blogowiczkom i tez mam HIACYNTA na przywołanie wiosny :)










Miłej niedzieli! I niech ta wiosna juz przyjdzie!!

4 komentarze:

  1. Jak widać przysłowia się sprawdzają i rzeczywiście "do trzech razy sztuka" :).

    OdpowiedzUsuń
  2. A bo nauka to potęgi klucz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne kwiatki.
    miałam podobny problem z dofilcowaniem dreda;)
    ale już wiem, że muszę dołączać go na samym początku prawie- wtedy wychodzi;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli coś do mnie napiszesz :))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...