Już myślałam, że nie będę Wam mogła dzisiaj pokazać moich postępów z kocem. Wczoraj było tak paskudnie, że za nic nie dało się zrobić zdjęć. A ja bardzo nie lubię używać flesza. W każdym razie, dzisiaj słoneczko dopisuje i nie będę musiała w zastępstwie pokazywać czegoś innego.
Moje postępy w robieniu koca są już naprawdę widoczne. To znaczy teraz już widać, że będzie to duża rzecz. Tak naprawdę, to od ostatniego postu o kocu TUTAJ, nie zrobiłam nic więcej, a minęło już ze dwa miesiące. Dopiero w ciągu ostatnich dni mogłam się tym zająć, bo wcześniej, a to miałam zamówienia jakieś, a to czekałam na zamówione wełny i się jakoś nie składało...
Obecnie moja "robótka" prezentuje się tak:
Dorobiłam brakujące trzy duże kwadraty i pozszywałam wszystko w prostokąty składające się z sześciu kwadratów.
Całość zszywam szydełkiem, nie igłą.
A po rozłożeniu oba prostokąty prezentują się tak:
Teraz każdy z prostokątów obrobię dookoła, po jakieś dwa rządki. Potem zszyję je razem i obrobię całość. W sumie to najfajniejsza część pracy, bo obrabiając takie duże fragmenty można się nimi przykryć :) A wieczory przecież już coraz chłodniejsze.
Przyjemnego piątku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli coś do mnie napiszesz :))